Wygląda na to, że końcu wiosna powoli się do nas zbliża!
Cały dzień słońce pięknie świeciło i zaglądało przez okna.
A jak wiosna, to i nowe roślinki i witaminki!
Na obiad więc była sałata (pewnie nafaszerowana, ale co tam ...) z kiełkami i grillowane mięso.
A niech będzie, że wprowadzam zdrowe zwyczaje!
Na szczęście mój Ł. nie protestuje specjalnie, że robię z niego królika :)
Na stole jeszcze goszczą suszone kwiaty po zimie, ale są z bukietów od Ł. więc mają dyspensę nawet na wiosnę :)
Na oknach jednak królują wiosenne kwiaty.
Wieczorem muszę się rozprawić z jeszcze jedną pozostałością zimy... całkiem jednak miłą pozostałością - cytrynkami w rumie, które zrobiłam według przepisu Green Canoe
Takie pamiątki po zimie mogą ze mną jeszcze trochę zostać :)
Wiosenne pozdrowienia dla wszystkich blogowiczów i blogo-poczytywaczy :)
Proszę nie suszyć kwiatków od mężczyzny - to zabija miłość!!!
OdpowiedzUsuń